Czytam sobie książki

piątek, 15 listopada 2013

Towarzyszka Panienka – Monika Jaruzelska


Czego ja się spodziewałam po książce Moniki Jaruzelskiej? Sama nie wiem. Kierowała mną po prostu czysta ciekawość jak to wyglądało ze strony córki znienawidzonego generała. Monika Jaruzelska całkiem dowcipnie opisuje lata dzieciństwa i dorastania w tamtych trudnych czasach i na szczęście nie próbuje na siłę przekonać czytelników jak było jej ciężko. Z drugiej strony pisanie z rozbrajającą szczerością o gościnności sympatycznych przywódców m.in. Korei i Kuby, lekko mnie zażenowało. Chyba jednak na miejscu autorki wstydziłabym się przyznać do takich sympatii. Tak samo profesje pani Moniki mocno mnie rozbawiły. Nie wiedziałam, że stylistką zostaje się „ot tak” a jak się znudzi to „ot tak” zostaje się psychologiem. Do czasu przeczytania tej książki Monika Jaruzelska była mi obojętna. Do tej pory miałam o niej wyobrażenie – wykształcona kobieta z klasą. Teraz jestem nią mocno rozczarowana. Zero zadumy, zero przemyśleń, mamy za to opisy wojaży z rodzicami po świecie i ciągle nowe pomysły na życie, które udawało jej się realizować. A udawało się tylko, dlatego, że jest córką „tego” generała, ale autorka najwyraźniej tego nie widzi. I to jest tak naiwne, że wprost niewyobrażalne. Autorka nie chciała w swojej książce zajmować stanowiska w kontekście stanu wojennego i taty „przywódcy narodu”. Wyszła z założenia - „O czym się nie da mówić, to się musi przemilczeć”, szkoda tylko, że bardzo wybiórczo potraktowała myśl filozofa, bo o dostatnim życiu już bez wstydu może opowiadać. Książka nic nie wnosząca i niepotrzebna choć przyznaję bardzo dobrze napisana (styl).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz