Czytam sobie książki

piątek, 27 kwietnia 2012

Wielki diament - Joanna Chmielewska



Będzie o wielkim diamencie - jak sama nazwa wskazuje. Niebywale piękny i wielki kamień był obiektem westchnień wielu osób owładniętych rządzą posiadania tego pięknego egzemplarza. I tak kamień zmieniał właścicieli przez kilka pokoleń bardzo często w dramatycznych okolicznościach. Przygoda z diamentem w tle zaczyna się w XIX wiecznych Indiach kiedy to po raz pierwszy skradziono kamień a kończy współcześnie w Polsce. Sympatyczne i w sumie nie ma się do czego przyczepić ale z pewnością ta pozycja nie należy do książek Joanny Chmielewskiej, przy których ze śmiechu można boki zrywać.

niedziela, 22 kwietnia 2012

Mistrz i Małgorzata – Michaił Bułhakow


”Tak, człowiek jest śmiertelny, ale to jeszcze pół biedy. Najgorsze, że to, iż jest śmiertelny, okazuje się niespodziewanie, w tym właśnie sęk!”
O tej książce napisano już tyle, że ja z pewnością nic nowego nie wniosę. Napiszę więc krótko – jest genialna! Powieść pisana przez kilkanaście lat i ukończona na kilkanaście dni przez śmiercią autora. Historia opowiada o odwiedzinach w komunistycznej Rosji samego szatana (Wolanda) wraz z całą swoją świtą. Jest tu wiele postaci wzorowanych na osobach z życia publicznego Rosji, które osobiście znał Bułhakow. Na tle małostkowości ludzi szatan i jego kompani wypadają całkiem pozytywnie. Tytułowa para – Mistrz i Małgorzata – to dwoje kochanków. On, niedoceniony pisarz, zamknięty w domu dla obłąkanych. Ona, młoda i piękna dziewczyna, która nie zawaha się zaprzedać duszę diabłu tylko po to żeby uratować swojego mistrza. A co mnie najbardziej urzekło? Zdecydowanie styl i nieprzeciętny genialny humor humor. Powieść czytałam z premedytacją powoli. Jej nie powinno czytać się szybko, byleby skończyć. Tu trzeba delektować się każdym zdaniem. Właściwie „trzeba” jest nie na miejscu – ta książka sprawia, że rozkoszowanie każdym słowem przychodzi samo, bardzo naturalnie. Mój ulubiony bohater – oczywiście kot Behemot:
„– To wódka? – słabym głosem zapytała Małgorzata.(...)
– Na litość boską, królowo – zachrypiał – czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus.”

„Nie wiadomo, dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu.”

„Mistrza i Małgorzatę” przeczytałam ale nie miałam dość więc również odsłuchałam. Audiobook w wykonaniu Pana Henryka Boukołowskiego to rewelacja! Intonacja to mistrzostwo świata. Właśnie tak wyobrażałam sobie kwestie wypowiadane przez bohaterów, gdy czytałam książkę.

środa, 18 kwietnia 2012

Ostatnie lato – Catrin Collier


Catrin Collier po raz kolejny zafundowała nam historyczną powieść z wielką miłością w tle lub jak kto woli powieść o miłości w tle z wojną. Osiemdziesięcioletnia Charlotte (dawniej von Datski), mieszkająca obecnie w Ameryce, jest umierająca. Zamiast podjąć ostatnią walkę z rakiem, postanawia poświęcić krótki czas jaki jej pozostał, na podróż w rodzinne strony w okolice Olsztyna (dawniej Prusy Wschodnie). Wychowała się w zamożnej rodzinie w pięknym domu. Gdy miała osiemnaście lat wybuchła II wojna światowa i świat Charlotte wywrócił się do góry nogami. W swoim długim życiu przeżyła niewyobrażalne tragedie i jedną wielką miłość. Czytamy o tym wszystkim w jej pamiętniku. Teraz ze swoją ukochaną wnuczką Laurą dotarła na Mazury żeby jeszcze raz spojrzeć na rodzinny dom, o ile jeszcze cokolwiek z niego zostało.
Kolejna książka Catrin Collier, która bardzo mi się podobała. Przyznaję szczerze, że wątki romansowe rzadko kiedy przypadają mi do gustu. Nie jestem fanką więc trudno mi je ocenić. Natomiast tło historyczne stworzone przez autorkę po raz kolejny pochłonęło mnie całkowicie. Całe to draństwo wojny i cierpiący ludzie z każdej strony… Do tej pory unikałam tematyki wojennej. Catrin Collier zachęciła mnie do sięgania po opowieści z tamtego okresu. Z pewnością przeczytam też kolejną powieść tej autorki.

piątek, 6 kwietnia 2012

Komórka – Stephen King







Jest piękne popołudnie w Bostonie. Clayton – autor komiksów właśnie podpisał intratny kontrakt i zamierza zadzwonić do domu żeby podzielić się ta wspaniałą wiadomością. Stoi na ulicy i delektuje się widokiem szczęśliwych ludzi. Kilkoro z nich rozmawia przez komórki. Jest godzina 15:03…. I nagle wszystko się zmienia. Elegancka kobieta z pieskiem kupująca lody nagle rzuca się na sprzedawcę. Człowiek w parku bawiący się ze swoim psem, rzuca się na biedne stworzenie. Następuje chaos. Najwyraźniej wszyscy, którzy o 15:03 rozmawiali przez komórki, zmienili się w bestie przypominające tylko ludzi. Clay ucieka i wkrótce poznaje równie przerażonego Toma i Alice. Razem postanawiają ruszyć przed siebie w poszukiwaniu jakiegoś bezpiecznego miejsca, miejsca bez telefonicznych szaleńców. No cóż… trup ściele się gęsto, krew leje się strumieniami, oderwane członki latają w prawo i w lewo.
 Nie przepadam za tego rodzaju horrorami, więc podchodziłam sceptycznie do książki. Tymczasem historia okazała się bardzo wciągająca. Nie mogłam doczekać się zakończenia i nie zawiodłam się. Jest bardzo dobre. A wszechobecnych komórkowców nienawidzę tak samo jak Stephen King :-)

wtorek, 3 kwietnia 2012

Ani z widzenia, ani ze słyszenia – Amélie Nothomb


Główna bohaterka wychowała się w Japonii i będąc już dorosłą, wraca do tego kraju. Postanawia udzielać korepetycji chcąc jednocześnie podciągnąć się w języku japońskim. Na ogłoszenie odpowiada student romanistyki – atrakcyjny Rinji. Chłopak pokazuje jej Japonię, jakiej nie znała a wkrótce prosi kobietę o rękę. Nie jest to jednak najistotniejsze w tej historii. Właściwie relacje głównych bohaterów są tutaj mało istotne. Ta książka to zdecydowanie ukłon autorki w stronę kraju, którym jest zafascynowana. Uwielbienie dla kraju kwitnącego wiśnią bije niemal z każdej strony tej opowieści. Opisy przyrody, zazwyczaj nudnawe, tutaj sprawiały że szukałam w sieci informacji na temat opisywanych miejsc. A opisy jedzenia, jakim Rinji raczył Amelie, są po prostu genialne. Romans taki sobie a właściwie żaden ale ta Japonia….. Warto było dla niej sięgnąć po tę książkę.