Czytam sobie książki

czwartek, 19 stycznia 2012

Tak wyszło - Amélie Nothomb

 

Baptiste ma 39 lat i prowadzi spokojne życie urzędnika. Pewnego dnia wpuszcza do domu przypadkowego gościa, potrzebującego skorzystać z telefonu. Mężczyzna wybiera numer po czym dostaje zawału i umiera na miejscu. Po pierwszym szoku, w Babtista wstępuje jakieś licho i po obejrzeniu dokumentów zmarłego, postanawia wyjść po prostu z domu i wejść w rolę biedaka, którego zostawił u siebie na dywanie. Jedzie pod dom Olafa Sildura i wchodzi do środka. Książeczka jest na tyle cieniutka, że jeśli napisze więcej to zbliżę się niebezpiecznie do końca opowieści. 
To moje drugie spotkanie z Amelie Nothomb. Na razie jest dziwnie i nie mogę rozgryźć tej autorki. Po raz drugi jestem zachwycona początkiem opowieści i niestety po raz drugi rozczarowana jej końcem. Historia „Tak wyszło” jest nieprawdopodobna a morał z niej płynący - tak oczywisty, że aż żeby zgrzytają. Na szczęście autorka ma lekkie pióro i czyta się to bardzo przyjemnie a co ważniejsze – ciekawość zżera „co jest na następnej stronie?”.

2 komentarze:

  1. To była moja pierwsza książka Amelie Nothomb i nie zachęciła mnie szczególnie do kontynuacji tej znajomości ;) Ale pewnie jeszcze coś przeczytam jej autorstwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem cały czas ciekawa tej autorki. Sama nie wiem dlaczego. Postanowiłam co jakiś czas po coś sięgać.

      Usuń