Czytam sobie książki

niedziela, 13 marca 2011

Co widziały wrony - Ann-Marie MacDonald




Kanada, lata 60-te. Miasteczko z szeroką ulicą, czystymi domami i białymi płotkami. Rodzina jak z plakatu. Mąż to stateczny wojskowy, żona to zadbana dbająca o dom kobieta. Dzieci też jak z obrazka: grzeczny nastolatek i słodka niewinna dziewczynka Madeleine – oczko w głowie tatusia. Nic nie zapowiada złego. A jednak. Coś niepokojącego zaczyna dziać się z dziewczynką. Jest kochana a jednak nikt długo (bardzo długo) nie zauważa w czym tkwi problem. Okazuje się, że dziewczynka i kilka z jej koleżanek są molestowane w szkole przez nauczyciela. Ale o tym wiemy tylko my – czytelnicy - dziewczynki milczą. Jednocześnie miasteczkiem wstrząsa tragedia – nieopodal na łąkach znaleziono ciało jednej z dziewczynek.
Wstrząsająca lektura.  Bałam się przewrócić kartkę bo czułam, że na następnej stronie wydarzy się coś niedobrego. Ganiałam za książką. Próbowałam dorwać używaną na aukcjach. W końcu znalazłam bibliotekę gdzie stała na półce. Teraz widzę że w księgarniach jest wznowione wydanie (już z nową okładką). Radzę „brać” w ciemno. Nie pożałujecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz