Czytam sobie książki

niedziela, 27 maja 2012

Good night, Dżerzi – Janusz Głowacki


To miała być książka o Jerzym Kosińskim. Przynajmniej tak mi się wydawało. Postaci tragicznej i kontrowersyjnej. Mamy dwie a nawet trzy równoległe historie. Pierwsza to opowieść o polskim emigrancie Dżanuszu, który postanawia w Ameryce napisać scenariusz do filmu o Jerzym Kosińskim. Druga to bardzo krótki wycinek z życia Kosińskiego w Ameryce. Właściwie to krótka historia znajomości z rosyjską emigrantką – Maszą. Trzecia (i moim zdaniem najbardziej spójna) to opowieść i historia samej Maszy. Przyznaję, że fascynację Jerzym Kosińskim mam dawno za sobą ale spodziewałam się dużo więcej po tej książce. Wszystkiego w tej książce jest po trochu. Trochę Dżanusza, trochę Kosińskiego i trochę Ameryki. Sam Kosiński przedstawiony jest jako dewiant z problemami egzystencjalnymi. Owszem, była to postać kontrowersyjna ale po autorze spodziewałam się zajrzenia trochę w duszę Kosińskiego. Nic z tego. Nie wiem czy jest to lektura dla tych, którym postać Jerzego Kosińskiego jest znana. Mam wrażenie, że nie. Może gdybym nic nie wiedziała o autorze słynnego „Malowanego ptaka”… może wtedy książka Janusza Głowackiego zasiała by u mnie ziarno ciekawości. To chyba prędzej.

2 komentarze:

  1. Mam strasznie mieszane uczucia po tej książce - była momentami niesmaczna, ale w gruncie rzeczy nawet wciągająca.

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie - momentami niesmaczna. Myślałam, że może ta pozycja rozwieje moje wątpliwości: niesmaczna bo taki był Kosiński? I po przeczytaniu pozostałam ze swoimi wątpliwościami. Książka niewnosząca nic nowego.

    OdpowiedzUsuń