Od dawna marzyłam o tej książce bo twórczość
Pana Przybory uwielbiam nad życie. W swojej naiwności myślałam, że to po prostu
„listy Osieckiej i Przybory w próżnię”. Listy przepiękne. Co za język! Jaka
inteligencja! Coś wspaniałego! Teraz już wiem kto był inspiracją kilku piosenek
z Kabaretu Starszych Panów. Była nią Agnieszka Osiecka. On miał żonę i dziecko.
Ona była młodsza od niego o dwadzieścia lat.
Ja nie wiem gdzie ja się chowałam
- nie wiedziałam, że ta para miała romans. W rzeczywistości stałam się
świadkiem dwuletniej miłosnej korespondencji. I nie powiem, żebym z tym czuła
się dobrze. Mam mieszane uczucia. Teksty Agnieszki Osieckiej są piękne. Za samą
autorką, jako człowiekiem, nigdy nie przepadałam a po lekturze tylko utwierdziłam się w tym. W przypadku Jeremiego
Przybory, na moim obrazie idola powstały rysy. I nie podoba mi się to.
Pomijając nawet moje osobiste widzimisię – mam mieszane uczucia co do
upubliczniania tak intymnej korespondencji kogokolwiek. Może po prostu za wcześnie? Najzwyczajniej w świecie jestem
rozdarta w odczuciach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz