To miała być książka o Jerzym Kosińskim. Przynajmniej
tak mi się wydawało. Postaci tragicznej i kontrowersyjnej. Mamy dwie a nawet
trzy równoległe historie. Pierwsza to opowieść o polskim emigrancie Dżanuszu, który
postanawia w Ameryce napisać scenariusz do filmu o Jerzym Kosińskim. Druga to
bardzo krótki wycinek z życia Kosińskiego w Ameryce. Właściwie to krótka
historia znajomości z rosyjską emigrantką – Maszą. Trzecia (i moim zdaniem
najbardziej spójna) to opowieść i historia samej Maszy. Przyznaję, że
fascynację Jerzym Kosińskim mam dawno za sobą ale spodziewałam się dużo więcej
po tej książce. Wszystkiego w tej książce jest po trochu. Trochę Dżanusza,
trochę Kosińskiego i trochę Ameryki. Sam Kosiński przedstawiony jest jako
dewiant z problemami egzystencjalnymi. Owszem, była to postać kontrowersyjna
ale po autorze spodziewałam się zajrzenia trochę w duszę Kosińskiego. Nic z
tego. Nie wiem czy jest to lektura dla tych, którym postać Jerzego Kosińskiego
jest znana. Mam wrażenie, że nie. Może gdybym nic nie wiedziała o autorze słynnego
„Malowanego ptaka”… może wtedy książka Janusza Głowackiego zasiała by u mnie
ziarno ciekawości. To chyba prędzej.
Mam strasznie mieszane uczucia po tej książce - była momentami niesmaczna, ale w gruncie rzeczy nawet wciągająca.
OdpowiedzUsuńNo właśnie - momentami niesmaczna. Myślałam, że może ta pozycja rozwieje moje wątpliwości: niesmaczna bo taki był Kosiński? I po przeczytaniu pozostałam ze swoimi wątpliwościami. Książka niewnosząca nic nowego.
OdpowiedzUsuń