Czytam sobie książki

czwartek, 18 sierpnia 2011

Siostra - Rosamund Lupton


Pewnego dnia, mieszkająca w USA, Beatrice odbiera telefon od swojej matki - zaginęła jej ciężarna siostra Tess. Beatrice natychmiast zjawia się w Londynie. Niestety po kilku dniach ciało Tess z poderżniętymi żyłami zostaje przypadkowo odnalezione w opuszczonej publicznej toalecie w środku miejskiego parku. W trakcie śledztwa okazuje się, że Tess już urodziła i że cierpiała na depresję, paranoję (i Bóg raczy wiedzieć na co jeszcze). Śledztwo szybko zostaje zamknięte - wszystko wskazuje na to, że Tess popełniła samobójstwo bo nie mogła pogodzić się ze śmiercią nowonarodzonego dziecka. Beatrice jednak w to nie wierzy. Była bardzo zżyta z siostrą i jest przekonana, że Tess nigdy nie odebrałaby sobie życia. Policja nie chce już z nią rozmawiać. Bee Postanawia zamieszkać w mieszkaniu Tess i sama dojść prawdy. Ból po starcie siostry podsycają wyrzuty sumienia, ponieważ Beatrice w ostatnich dniach nie miała dla siostry czasu. Z każdym dniem odkrywa nowe fakty z życia Tess, o których nie wiedziała.
Nie ma tu lejącej się krwi ani ścielących się trupów na każdym rogu. Mamy za to przez całą opowieść monolog Beatrice skierowany do Tess (Beatrice relacjonuje nieżyjącej siostrze każdy krok swojego dochodzenia). Ciekawa konstrukcja na początku bardzo mi się spodobała, niepotrzebnie jednak nastawiłam się na thriller pełen zwrotów akcji itp. (w ten właśnie sposób książka była reklamowana!). Dla mnie historia była przewidywalna a to wystarczyło, żebym poczuła rozczarowanie lekturą. Zadaję sobie pytanie „czy polecić innym?” i jestem rozdarta... Po zastanowieniu odpowiem tak: mogłabym żyć bez przeczytania tej pozycji ale będę śledziła inne opinie bo sama jestem ciekawa odbioru tej historii. A więc czytajcie! :)

2 komentarze:

  1. Mam wielką ochotę na tą książkę od jakiegoś czasu, jest wpisana na moją listę więc wcześniej czy później z pewnością ją przeczytam!
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłam ciekawa twojej recenzji. Cieszę się, ze dotarłam na twój blog:)

    OdpowiedzUsuń