Grupa przyjaciół spotyka się od wielu lat w
posiadłości Patricii i Leona w gdzieś w zachodnim Yorkshire (konkretnie w
Stanbury). Wszyscy są żonaci, mają dzieci. Zjeżdżają tu co roku na wakacje wraz
ze swoimi rodzinami. Tak więc poza gospodarzami i ich dwiema córkami, poznajemy
Tima i Elenę oraz Alexandra, jego nastoletnią córkę Riccardę i świeżo
zaślubioną (drugą) żonę Jessikę. W tym samym czasie w Stanbury zjawia się
Philip Bowen, który twierdzi, że jest nieślubnym przyrodnim bratem Patricii i
nie spocznie dopóki nie dostanie swojej części spadku czyli równych praw do
posiadłości. Jessika jest naszą przewodniczką po tej opasłej powieści. Ostatnia
dołączyła to tej „zgranej” paczki i mówiąc wprost „paczka nie przypadła jej do
gustu”. Całe towarzystwo dziwnie się zachowuje – tymi dorosłymi ludźmi rządzi
Patricia. Nikomu to się nie podoba ale nikt nie ośmiela się jej przeciwstawić. Jedynymi
osobami, które próbują nie dać sobie wejść na głowę są Jessika i Ricarda.
Niestety ta druga szczerze nienawidzi swojej macochy. Pewnego dnia gdy Jessika
wraca ze spaceru znajduje domowników z poderżniętymi gardłami…
Książka trochę
mnie rozczarowała. Każdego tu po trochu: mamy wątki Jessiki, Ricardy, Philipa i
jego przyjaciółki. Wolałabym raczej poznać bliżej jednego z bohaterów ale za to
dobrze. Mam wrażenie, ze autorka nie wiedziała na kogo się zdecydować. Miałam
być świadkiem wyjaśnienia zagadki. No ale której? Tajemnicy sprzed lat wiążącej
grupę ludzi na dobre i złe czy wyjaśnienia koszmarnego morderstwa na grupie
naszych bohaterów? Miało się dużo dziać a jakoś wyszło tak po łebkach. Kolejny
przykład, że co za dużo to nie zdrowo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz