”Tak,
człowiek jest śmiertelny, ale to jeszcze pół biedy. Najgorsze, że to, iż jest
śmiertelny, okazuje się niespodziewanie, w tym właśnie sęk!”
O tej książce
napisano już tyle, że ja z pewnością nic nowego nie wniosę. Napiszę więc krótko
– jest genialna! Powieść pisana przez kilkanaście lat i ukończona na
kilkanaście dni przez śmiercią autora. Historia opowiada o odwiedzinach w
komunistycznej Rosji samego szatana (Wolanda) wraz z całą swoją świtą. Jest tu
wiele postaci wzorowanych na osobach z życia publicznego Rosji, które osobiście
znał Bułhakow. Na tle małostkowości ludzi szatan i jego kompani wypadają
całkiem pozytywnie. Tytułowa para – Mistrz i Małgorzata – to dwoje kochanków.
On, niedoceniony pisarz, zamknięty w domu dla obłąkanych. Ona, młoda i piękna
dziewczyna, która nie zawaha się zaprzedać duszę diabłu tylko po to żeby
uratować swojego mistrza. A co mnie najbardziej urzekło? Zdecydowanie styl i
nieprzeciętny genialny humor humor. Powieść czytałam z premedytacją powoli. Jej
nie powinno czytać się szybko, byleby skończyć. Tu trzeba delektować się każdym
zdaniem. Właściwie „trzeba” jest nie na miejscu – ta książka sprawia, że
rozkoszowanie każdym słowem przychodzi samo, bardzo naturalnie. Mój ulubiony
bohater – oczywiście kot Behemot:
„– To wódka? – słabym
głosem zapytała Małgorzata.(...)
– Na litość boską, królowo – zachrypiał – czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus.”
– Na litość boską, królowo – zachrypiał – czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus.”
„Nie wiadomo, dlaczego
wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił
bruderszaftu.”
„Mistrza i Małgorzatę”
przeczytałam ale nie miałam dość więc również odsłuchałam. Audiobook w
wykonaniu Pana Henryka Boukołowskiego to rewelacja! Intonacja to mistrzostwo
świata. Właśnie tak wyobrażałam sobie kwestie wypowiadane przez bohaterów, gdy
czytałam książkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz