Czytam sobie książki

niedziela, 22 kwietnia 2012

Mistrz i Małgorzata – Michaił Bułhakow


”Tak, człowiek jest śmiertelny, ale to jeszcze pół biedy. Najgorsze, że to, iż jest śmiertelny, okazuje się niespodziewanie, w tym właśnie sęk!”
O tej książce napisano już tyle, że ja z pewnością nic nowego nie wniosę. Napiszę więc krótko – jest genialna! Powieść pisana przez kilkanaście lat i ukończona na kilkanaście dni przez śmiercią autora. Historia opowiada o odwiedzinach w komunistycznej Rosji samego szatana (Wolanda) wraz z całą swoją świtą. Jest tu wiele postaci wzorowanych na osobach z życia publicznego Rosji, które osobiście znał Bułhakow. Na tle małostkowości ludzi szatan i jego kompani wypadają całkiem pozytywnie. Tytułowa para – Mistrz i Małgorzata – to dwoje kochanków. On, niedoceniony pisarz, zamknięty w domu dla obłąkanych. Ona, młoda i piękna dziewczyna, która nie zawaha się zaprzedać duszę diabłu tylko po to żeby uratować swojego mistrza. A co mnie najbardziej urzekło? Zdecydowanie styl i nieprzeciętny genialny humor humor. Powieść czytałam z premedytacją powoli. Jej nie powinno czytać się szybko, byleby skończyć. Tu trzeba delektować się każdym zdaniem. Właściwie „trzeba” jest nie na miejscu – ta książka sprawia, że rozkoszowanie każdym słowem przychodzi samo, bardzo naturalnie. Mój ulubiony bohater – oczywiście kot Behemot:
„– To wódka? – słabym głosem zapytała Małgorzata.(...)
– Na litość boską, królowo – zachrypiał – czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus.”

„Nie wiadomo, dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu.”

„Mistrza i Małgorzatę” przeczytałam ale nie miałam dość więc również odsłuchałam. Audiobook w wykonaniu Pana Henryka Boukołowskiego to rewelacja! Intonacja to mistrzostwo świata. Właśnie tak wyobrażałam sobie kwestie wypowiadane przez bohaterów, gdy czytałam książkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz