Kryminał rozgrywający się współcześnie na polskiej wsi. Hanna Cudny, matka dwojga dzieci powraca do rodzinnej wsi (właściwie wsi gdzie spędzała coroczne wakacje). Ona i jej dzieci, 10 letnia Michalina oraz 13 letni Maks, uciekają z miasta po tragicznej śmierci ojca. Mąż Hanny popełnił samobójstwo skacząc z okna w ich mieszkaniu. Wszyscy są odrętwieli po tym traumatycznym przeżyciu i dlatego Hanna ma nadzieję, że przeprowadzka na wieś i objęcie tam posady nauczycielki angielskiego, jakoś pomoże stanąć rodzinie z powrotem na nogi. Wynajmuje połowę opuszczonego domu i ma nadzieję na rozpoczęcie nowego życia.
Niestety nic nie idzie tak jak powinno. Syn nie może pogodzić się z wyprowadzką z miasta i zaczyna stwarzać problemy wychowawcze. Hanna też czuje się tu obco. Dzieci, z którymi kiedyś ganiała po łąkach, teraz są obcymi ludźmi, czasem przerażającymi. Wydaje się, że tylko Michalina jakoś odnajduje się w nowym miejscu nawet pomimo tego, że pewnego dnia znajduje topielca w stawie. Nie wiem co skłania Hannę do rozpoczęcia własnego śledztwa. Może to, że chce skupić uwagę na czymś innym niż na własnej tragedii. A może po prostu nie może przejść obojętnie obok kolejnych dziwnych zdarzeń jak np. zniknięcie w tym samym czasie obojga rodziców jej ucznia. Zaczyna zadawać pytania. I jak można się domyślić zaczyna burzyć spokój wsi i jej mieszkańców. Tym samym ściąga na siebie i własne dzieci ogromne niebezpieczeństwo.
Brakowało mi takiego kryminału i cieszę się, że przeczytałam tę książkę. Bardzo podobało mi się to, że narracja została podzielona pomiędzy matkę i córkę. Mogłabym czepiać się, że tempo książki jest trochę nie równe (akcja nabiera przyspieszenia dopiero w drugiej połowie książki). ale to tylko dlatego, że po tylu zachwytach nad książką człowiek oczekuje fajerwerków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz