Akcja książki zaczyna się bardzo interesująco. Główna bohaterka Cassie Barrett budzi się na cmentarzu w Los Angeles i nie wie kim jest. Nie wie skąd się tam wzięła a nawet jak ma na imię. Wybiega przed cmentarz i tam wpada na Willa. Will jest Metysem i właśnie przybył do L.A. żeby służyć na jednym z miejscowych posterunków policji. Zabiera Cassie ze sobą. Bardzo szybko okazuje się, że Cassie jest uznanym antropologiem i żoną gwiazdy Hollywood Alexa Riversa. Jeszcze nic nie pamiętając z przeszłości wraca z mężem do ich domu. W tym samym czasie poznajemy historię Willa, który nie mógł odnaleźć się środowisku Indian i wybrał życie w mieście. Cassie tym czasem stara się odnaleźć w obcym otoczeniu, nie mogąc uwierzyć w swoje szczęście - jest żoną Alexa bożyszcza kobiet, dla którego „jest najważniejszą osobą w życiu”. I wszystko wygląda jak z obrazka do momentu, w którym Alex bez powodu podnosi głos na swojego współpracownika a innym razem trochę zbyt mocno łapie Cassie za ramię. Cassie zaczyna zdawać sobie sprawę, że chyba podskórnie boi się tego uroczego i po uszy zakochanego w niej człowieka. Wkrótce boleśnie przekonuje się, że intuicja jej nie zawodziła.
Nie będę pisała więcej bo przecież nie chodzi o opowiedzenie tej historii. To kolejna pozycja Pani Picoult, którą pochłonęłam natychmiast. Jak zwykle historia, która targa emocjami do ostatniej strony. Tym razem to opowieść o kochaniu mimo wszystko i wybaczaniu bez względu na wszystko ale raczej w pejoratywym tego słowa znaczeniu. To opowieść o ślepej miłości w obliczu maltretowania. Wystarczy zacytować główną bohaterkę gdy po otrzymaniu kolejnego kopniaka od męża, pociesza kata słowami: „to nie Twoja wina”.
Bardzo gorąco polecam, chociażby po to żeby przekonać się czy Cassie w ogóle przeżyje taką „miłość”.
jestem bardzo ciekawa tej książki, teraz mam inny tytuł tej autorki w planach, ale myślę, że na kolejne też się skuszę :)
OdpowiedzUsuń