Ta uwielbiana przez moli książka ostatnio ciągle stawała mi na drodze. Napisano na jej temat wiele „ochów” i „achów”. Przyznaję, że nie słyszałam o niej wcześniej i postanowiłam zgłębić temat.
Jest to ciepła historia sympatycznej rodziny opętanej manią czytania. Dwie córki, Alina i Balladyna oraz ich ojciec kochają czytać w każdych okolicznościach a mama to jedyna osoba zachowująca w tym temacie zdrowy rozsądek. Do stołu siadają każdy ze swoją książką, rozmawiają cytatami z książek itd. Ta krótka książeczka prowadzi nas przez dzieciństwo dziewczynek aż do wieku na wydaniu i pierwszych miłości. Jednak to tylko drobiazgi bo pierwsze skrzypce w tej powieści odgrywa miłość do czytania.
Dla mnie osobiście czytanie książek o czytaniu książek to trochę masło maślane. Z przykrością wyłamuję się z grona zachwyconych tą pozycją. Niestety mnie nic nie poruszyło ani nie rozbawiło. Powiedziałabym wręcz, że współczułam trochę „normalnej” mamie. I choć też przytulam, wącham i przywiązuję się do niektórych egzemplarzy na moich półkach, to czytanie o czytaniu mnie nie kręci.
Wydaje mi się trochę dziwne, rzucanie cytatami z różnych książek np. podczas jedzenia wspólnej kolacji.:) Nie oznacza to jednak, że książka mnie odpycha, nawet jeśli to masło maślane.:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.