Czytam sobie książki

niedziela, 27 stycznia 2013

Życie Pi – Yann Martel



Piscine Patel (zwany Pi) wraz z rodziną i dobytkiem w postaci zwierząt z zoo, wyrusza w daleką podróż morską. Dochodzi do katastrofy. Gdy nastaje świt okazuje się, że ocalał tylko Pi i kilka zwierząt: zebra, orangutan, hiena i tygrys Bengalski zwany Richardem Parkerem. I wszyscy znajdują się w małej łodzi. Wkrótce na łodzi zostają tylko oni dwaj: Pi i Richard Parker. Nastolatek i wielki drapieżny kot. Po kilku miesiącach dryfowania na łodzi dopływają w końcu do bezpiecznego lądu. Dochodzi do dochodzenia w sprawie katastrofy i tu okazuje się, że opowieść Pi nie ma sensu. Więc jak było naprawdę? Tym razem poznajemy bardziej prawdopodobną wersję wydarzeń. A może wręcz przeciwnie - może jeszcze bardziej niedorzeczną i absurdalną bo zbyt okrutną?
 Długo zbierałam się do przeczytania tej książki. A czego się bałam? Akcja książki  rozgrywa się pomiędzy dwoma bohaterami i to przez kilka miesięcy na małej łódce. Bałam się, że to będzie nieznośnie moralizatorski i pseudointelektualny bełkot. A na dodatek wyciskający łzy itp. Dopiero zapowiedź filmu a potem niekoniecznie łaskawe recenzje tegoż, zmusiły mnie do sięgnięcia po ten bestseller z przed ładnych kilku lat. Chcę iść do kina popatrzeć na te piękne obrazki a więc dla przyzwoitości otworzyłam książkę. Ale też nie tak od razu. Przyznaję się, że wcześniej szukałam informacji jak skończy się historia jednego z bohaterów – mianowicie przepięknego tygrysa bengalskiego zwanego Richardem Parkerem, który mnie zachwycił oglądając screeny z filmu. Posiadając już wiedzę że obaj panowie przeżyją, zasiadłam do książki. I co się okazało: książka jest po prostu rewelacyjna! Nie przypominam sobie, żeby ostatnio coś mnie tak zachwyciło. Nic z moich obaw się nie sprawdziło. Tu jest humor, przygoda, thriller i duża dawka baśni (lub fantastyki – jak kto woli), z naciskiem na to ostatnie. I owszem, książka jest mądra. To opowieść o odwadze, sile i wierze ale bez nachalności, moralizatorstwa i zadęcia. W książce cytowany jest Dostojewski: „Gdybym miał wybrać między prawdą a Bogiem, wybrałbym Boga” i w przypadku opowieści Pi, trudno się z tym nie zgodzić. Teraz mogę iść z czystym sumieniem do kina. Mało tego – wybiorę z premedytacją 3D.

2 komentarze:

  1. Mam podobnie z tą książką... Biorę do ręki i odkładam, biorę i odkładam... :) Często uprzedzam się do bestsellerów, a potem żałuję, że tak długo zwlekałam z przeczytaniem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie, dokładnie. Jedni boją się pająków a inni bestsellerów :-)))

    OdpowiedzUsuń