Trixie ma 14
lat, dwoje rodziców, zabawną przyjaciółkę i przystojnego chłopaka - Jasona. Ukochana
córeczka tatusia, na pozór szczęśliwa nastolatka. Na pozór – bo po podniesieniu
rękawów bluzki zobaczymy u niej blizny po samookaleczeniach. Okazuje się, że
rodzice też zmagają się z własnymi demonami. Ojciec nosi w sobie ślady tragedii
z dzieciństwa, które spędził na odległej Alasce a matka ma romans z młodszym mężczyzną.
Trixie zostaje całkiem sama – ukochany chłopak właśnie z nią zerwał a ona nie
może się z tym pogodzić. Razem z przyjaciółką postanawiają, że na najbliższej
imprezie, Trixie będzie „bardzo rozrywkowa”, czym na pewno wzbudzi zazdrość w
Jasonie. Nastolatka wraca do domu w podartym ubraniu. Twierdzi, że została
zgwałcona. Chłopak natomiast twierdzi, że oboje tego chcieli.
Jodi Picoult w
swoich książkach zawsze porusza jakiś ciężki temat. I zawsze kończy się tak
samo (przynajmniej w moim przypadku) – nie do końca jestem przekonana, kto w
tej historii jest ofiarą a kto oprawcą. Skończyłam czytać i nadal mam mieszane
uczucia. Ale to chyba dobrze. Wierzę w to, że Jodi Picoult chciała nas zostawić
z mieszanymi uczuciami. Gdyby było inaczej, uznałabym że to najsłabsza książka
pisarki, jaką przeczytałam do tej pory. I po raz kolejny przekonałam się, że
oficjalne opisy książek nijak mają się do ich treści. Mowa tam o nadopiekuńczych
rodzicach, ojcu mścicielu, wyprawie na Alaskę porównanej do dantejskiego piekła
itp. Nie przesadzajmy.
Książki Picoult zawsze wzbudzają skrajne uczucia. Ale to dobrze. Przy pierwszej lepszej okazji sięgnę po tą książkę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńI właśnie dlatego jestem jej fanką. Zawsze po odłożeniu książki sama nie wiem co sądzić o jej bohaterach. Świetna sprawa.
Usuń