Kryminał trochę w starym
stylu. Akcja rozgrywa się w Angli na przedmieściach Londynu. Jack Glanmore
otrzymuje od swego stryja list z prośbą o szybkie przybycie. Przyjeżdża więc
jak najszybciej się da do domu, w którym się wychował. Gdy zjawia się pod
drzwiami kamienicy, nikt go nie wita. Wręcz przeciwnie – domownicy są
zaskoczeni jego niespodziewanym przybyciem. Dodatkowo panuje atmosfera
przygnębienia, znerwicowania i wiszącej w powietrzu tajemnicy. Okazuje się, że
nikt z domowników nie wzywał Jacka. Stryj co prawda napisał list do Jacka
jednak nigdy go nie wysłał. Rodzina jest w żałobie – niespodziewanie zmarł
kuzyn Jacka – Robert. Robert był zdrowym, młodym człowiekiem i nikt nie może
zrozumieć jego nagłego odejścia. Tym bardziej, że w domu od jakiegoś czasu
dzieją się dziwne rzeczy. Znikają eksponaty zbierane latami przez stryja (archeologa,
znawcę kultury Majów) a sam stryj otrzymywał już wcześniej listy z pogróżkami.
Wkrótce padają kolejne ofiary… Po książkę sięgnęłam zupełnie w ciemno.
Po tytule spodziewałam się zupełnie czegoś
innego a tymczasem trafiłam na kryminał trochę w stylu Agathy Christie. Miła
niespodzianka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz