Współczesna opowieść wigilijna. Ciepła i bardzo wzruszająca. James Kier jest rekinem finansowym. Żeby osiągnąć cel czyli zarobić, jest w stanie skrzywdzić nawet bliskie mu osoby. I oto pewnego dnia, w drodze na weekend, pada mu komórka. Przez chwilę jest odcięty od świata a na drugi dzień gazu już dociera do cywilizacji, w przydrożnym motelu napotyka w gazecie nekrolog … Jamesa Kiera. Brak kontaktu z naszym bohaterem sprawia, że wszyscy przypisują śmierć właśnie jemu. I oczywiście dają upust swym żalom wobec Jamesa. W ten oto sposób James dowiaduje się co myślą o nim bliżsi i dalsi znajomi. A myślą bardzo źle. Postanawia się zmienić i zacząć od naprawienia krzywd wyrządzonych innym. Niestety na naprawę niektórych jest już za późno.
Prawda, że banał? Banał, ale dobrze napisany. Zgrabny styl i ciekawe postaci nie pozwalają odłożyć książki na bok. Wzruszyłam się nie raz przy tej historii. No dobrze - przyznaję się – ryczałam jak bóbr. Nie dziwię się, że czekałam (w bibliotece) w długiej kolejce do przeczytania tej książki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz