Po książkę sięgnęłam zupełnie w ciemno stojąc zdezorientowana w bibliotece. Niczego z mojej listy nie było więc złapałam cokolwiek żeby już stamtąd wyjść. W domu okazało się że będzie o trzydziestoletniej singielce. Trudno się mówi - myślę - wszak Bridget Jones była tylko jedna i koniec kropka. Temat książki jest intrygujący: co by było gdyby wszystkie nasze marzenia się spełniały? Byłoby cudownie! I to właśnie spotyka naszą główną bohaterkę Heather. Nagle w jej życie odmienia się jak za dotknięciem magicznej różdżki a raczej w tym wypadku gałązki wrzosu. Tylko czy dokładnie tak miała wyglądać realizacja tych marzeń?
Optymistyczna, przezabawna opowieść, sympatyczne postaci, fajny styl. Jednym słowem bardzo mi się podobało i z chęcią przeczytałabym ją jeszcze raz. Gorąco polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz