Czytam sobie książki

piątek, 22 marca 2013

Inne rozkosze – Jerzy Pilch

Głównym bohaterem książki jest Paweł Kohoutek, weterynarz z małego miasteczka. Kohoutek ma na stanie żonę i dzieci. Mieszka w rodzinnym domu wraz z bliższymi i dalszymi krewnymi. Kohoutek jest rozdarty pomiędzy małomiasteczkowym życiem na łonie rodziny a…. miłością do wszystkich innych kobiet. Oczywiście „żona rzecz święta” ale Kohoutkowi i tak wiele brakuje do szczęścia. Tak więc małomiasteczkowy donżuan goni za kolejnymi romansami a przed „aktualnymi kobietami” roztacza wizje przyszłych wspólnych dalekich podróży i beztroskiego życia. Pewnego dnia jedna z „aktualnych kobiet” postanawia stawić się z walizką w rodzinnym miasteczku Kohoutka.
 Komedia, dramat a przede wszystkim groteska. Rewelacyjne dialogi, które często doprowadzały mnie do głośnego śmiechu. Czytając książkę miałam wrażeni, ze oglądam czeską komedię. Tak, w tej książce zdecydowanie czuje się czeski klimat absurdu. To nic, że tempo trochę „siada” w drugiej części opowieści – i tak warto było przeczytać książkę chociażby dla tych rewelacyjnych dialogów. Jerzy Pilch dołącza do pisarzy, do których z pewnością wrócę.

czwartek, 21 marca 2013

Podróż zimowa – Amelie Nothomb

Na niespełna 100 stronach autorka przedstawiła krótką historię dramatycznej miłości wraz z jej spektakularnym zakończeniem. Główny bohater, jako przedstawiciel miejscowej elektrowni odwiedza mieszkańców. Podczas jednej z takich wizyt poznaje mieszkające razem dwie młode kobiety. Fascynacja jedną z nich bardzo szybko przeradza się w miłość. Niestety wybranka nie może odwzajemnić tych uczuć, ponieważ jak twierdzi musi opiekować się swoją upośledzoną współlokatorką. Mężczyźnie ktoś musi zapłacić za to odrzucenie…
 Uwielbiam Amelie Nothomb ale przyznać muszę, że z dziesięciu przeczytanych jej utworów, ten podobał mi się najmniej. Oczywiście, jak zwykle byłam zachwycona prowadzeniem postaci i samego stylu ale poczułam straszny niedosyt…. chciałabym więcej. Ta konkretna historia jest dla mnie zdecydowanie za krótka.

poniedziałek, 18 marca 2013

Kwas siarkowy – Amelie Nothomb


Któż z nas nie słyszał o reality show w rodzaju „Big brothera” i temu podobnych? Można lubić, można nie lubić. Można nie mieć telewizora a jednak gdzieś tam nie da się ucieć od wiedzy o tym zjawisku. Amelie Nothomb podeszła do tematu z typową dla niej wrażliwością: jak już jechać to po bandzie. I oto mamy w książce do czynienia z reality show bazującym na pomyśle…… obozu koncentracyjnego! Sam program telewizyjny nazywa się „Za drutami” a występują w nich dwie grupy ochotników. Jedną z nich stanowią więzienni kapo, drugą zaś ofiary z wytatuowanymi numerami na ciele. Co tydzień, jak przystało na rasowe reality show są nominacje a „zwycięzca” zostaje uśmiercony.
 Jak zwykle niewiele ponad 100 stron a treści tyle, co u innych na pięciuset. O tym, że uwielbiam Nothomb pisałam nie raz. Jakby powiedziała Kora Jackowska: „no kocham, kocham, kocham!”

sobota, 16 marca 2013

Caryca – Ellen Alpsten


Historia Marty Skowrońskiej, niepiśmiennej chłopki z łotewskiej wsi, która została żoną cara Piotra Wielkiego a następnie carycą Katarzyną. Marta będąc młodą dziewczyną została kupiona do służby i wywieziona daleko od domu. Zanim wylądowała na carskim dworze poznała większość z ciemnych stron życia. Co ta kobieta miała w sobie, że zatrzymała przy sobie przez tyle lat Piotra Wielkiego? W czasach kiedy wystarczyło krzywe spojrzenie i lądowało się na szafocie, ona trwała na carskich dworze latami. Kobieta, która nie potrafiła dać carowi syna. Niepiśmienna do końca życia prosta istota. Dlaczego wybrał właśnie ją? Tego nie dowiedziałam się z książki. Podziwiam jednak główną bohaterkę za zdolność znalezienia się w każdej sytuacji bo chyba tylko dzięki temu udał się jej ten niesamowity awans społeczny. Z przyjemnością czytałam o czasach kiedy Piotr Wielki chciał otworzyć Rosję na kraje zachodnie i wprowadzić ją do wielkiego świata. Czytamy o powstawaniu pięknego miasta Sankt Petersburga. I to jest jedno oblicze książki.
 Drugie natomiast to: alkoholizm, zgnilizna, brzydota i delikatnie mówiąc mało wyrafinowane zabawy ówczesnego dworu. Jeśli ktoś jest fanem serii o perwersyjnym Greyu i jego 50 twarzach to książką Ellen Alpsten nie powinien być zawiedziony – niestety na co drugiej stronie mamy szczegółowe opisy czego to z biedną Martą nie wyrabiali okrutni mężczyźni.
 I myślę, że taki był przepis na powodzenie całej powieści – autentyczna osoba o której niewiele wiadomo do dziś plus szczegółowe opisy seksu, zdrad, morderstw itp. Dla wielbicieli historii ta książka to żadna lektura. Dla pragnących czystej rozrywki i owszem.

czwartek, 14 marca 2013

Przyszły niedokonany – Hanna Cygler

Trzecia i ostatnia część cyklu o zawirowaniach życiowych Zofii Knyszewskiej. Rozstania, rozwody, kolejne związki na śmierć i życie, śmiertelne wypadki, bogactwo, życie w blasku fleszy i…. porwania. Czego tu nie ma! Brakuje tylko lotu w kosmos głównej bohaterki. Miało być chyba bardzo dramatycznie a wyszło (jak dla mnie) trochę zabawnie. Przeczytałam cały cykl i dobrze. W sumie po raz kolejny przekonałam się dlaczego unikam takiej literatury choć naprawdę lubię czytać o kobietach i ich historiach. Sięganie po literaturę tzw. Kobiecą to trochę zabawa w ciemno. Można trafić na coś mocnego a innym razem na wenezuelski dramat nad Wisłą. Okazuje się, że chyba o codziennym życiu najtrudniej pisać. Nadal jednak wierzę w autorkę i lada dzień wybieram się do biblioteki po kolejną jej powieść. No i oczywiście nie byłabym sobą nie wspominając znowu o kretyńskiej okładce. Tym razem z teczusią ala tornisterek i nóziami dziewczątka w białych rajtuziach – w „Przyszłym niedokonanym” czytamy o blisko czterdziestoletniej babie! No rzesz……!!!
A tu mądrzejsza okładka:

środa, 13 marca 2013

Deklinacja męska/żeńska – Hanna Cygler

„Deklinacja..” jest kontynuacją książki Hanny Cygler „Tryb warunkowy”. Śledzimy dalsze losy Zofii Kryszewskiej, która w poprzedniej części straciła w wypadku samochodowym ukochanego mężczyznę – Marcina. W tej części los rzuca Zofię do Anglii. Zanim jednak wyjeżdża, zbliża się do dawnego kolegi nieżyjącego Marcina – Witka. Są lata osiemdziesiąte, czasy „Solidarności” i internowań. Nie było telefonów komórkowych i e-maili. Nie trudno było więc o nieporozumienie jakie zaszło w rodzącej się miłości Witka i Zofii. On został aresztowany, ona myślała że o niej zapomniał. U niej pojawia się nowy mężczyzna, u niego nowa kobieta.
 I tak jak w „Trybie warunkowym” sporo tu zwrotów akcji. Pojawiają się nowe postaci mniej lub bardziej sympatyczne. Zofia już mnie tak nie denerwowała. Może za sprawą dojrzałości a może po prostu ta część bardziej się autorce udała. Nie jest to lektura wysokich lotów. Taki harlequin w polskich realiach. Nie zmienia to jednak faktu, że autorka „kupiła mnie” powieścią „3 Razy R” i zamierzam przeczytać wszystko co wyszło z pod jej pióra. A „Deklinację….” polecam – czyta się szybko, łatwo i przyjemnie – oczywiście jeśli ktoś ma akurat ochotę a takie coś. Ja miałam.
I nadal uważam, że okładki do tego cyklu wybierała osoba.... niespełna rozumu. Tak, jestem zboczona na punkcie okładek, przyznaję. A oto inne wydanie:

 Można? Można!

wtorek, 12 marca 2013

Jezioro – Arnaldur Indridason


Kolejna zagadka rozwiązywana przez mrocznego Islandzkiego detektywa Erlendura Sveinssona. Tłem dla intrygi jest słynne jezioro Kleifarvatn z którego nie wiedzieć czemu w zastraszającym tempie ubywa wody. I to właśnie za sprawą tego zjawiska, pewnego dnia ukazują się kobiecie badającej zbiornik, ludzkie szczątki. Okazuje się, że ciało zostało obciążone radzieckim nadajnikiem sprzed kilkudziesięciu lat. Cofamy się więc o do lat 50-tych na Uniwersytet w Lipsku. Tutaj poznajemy historię kilku studentów a konkretnie historię ich inwigilacji przez władze wschodnich Niemiec. Jest zakochana para, porwanie ukochanej a to wszystko na tle zimnej wojny. A do tego (tradycyjnie już) tkwiący w wiecznej depresji komisarz Erlendur Sveinsson.
 Moje drugie spotkanie z Arnaldurem Indridasonem i po raz drugi mówię – NIE. Wątek inwigilowania studentów w NRD nudny jak 150. Depresyjny komisarz zaczął w moich oczach być wręcz śmieszny ze swoimi problemami (tym razem ma traumę związaną z zaginięciem przed laty rodzonego brata). Jedyną rozrywką w książkach Arnaldura Indridasona jest dla mnie poprawne czytanie (a raczej przeliterowywanie) imion i nazwisk bohaterów z autorem na czele.

wtorek, 5 marca 2013

Piaskowa Góra – Joanna Bator

Jadzia Maślak urodziła się w malej wiosce pod Skierniewicami. Gdy dorosła postanowiła wyfrunąć z gniazda w poszukiwaniu lepszego życia. Mamy początek lat siedemdziesiątych. Wtedy nadzieją na lepsze życie był kierunek na Śląsk. I tak pewnego dnia Jadzia ląduje na dworcu kolejowym w Wałbrzychu. Niestety nikt z dalszej rodziny nie oczekuje na zagubioną dziewczynę. Na szczęście wystraszonej dziewczynie przychodzi z pomocą rezolutny Stefan Chmura. Młody mężczyzna również planuje związać swe życie ze Śląskiem a konkretnie z górnictwem. Wkrótce młodzi biorą ślub i dostają mieszkanie na Piaskowej Górze. I tak zaczyna się ta epicka powieść o rodzinie z Piaskowej Góry. Historia głównych bohaterów przeplata się a opowieściami o innych: kuzynach, babkach, ciotkach, sąsiadach itd. Książka o marzeniach, wzlotach i upadkach. Książka o naszych zaletach i wadach. Opowieść o nas – o Polsce.
 Przyznaję, że nie podzielam zachwytów nad książką. Dla mnie za dużo tu dygresji. Za dużo tu historii, za dużo opowieści mieszanych ze sobą w różnych miejscach i w różnym czasie. Zazwyczaj lubię takie epickie rodzinne historie ale przy lekturze Piaskowej Góry byłam tym tyglem po prostu zmęczona.