Rok
w japońskiej korporacji w latach dziewięćdziesiątych i to w samym sercu kraju
kwitnącej wiśni. Taką „przygodę” zafundowała sobie sama autorka a następnie
spisała to w tej krótkiej opowieści. Amelie-san (bo tak jest tytułowana główna
bohaterka a zarazem narratorka) zaczyna swoją karierę w firmie Yumimoto na
stanowisku księgowej, wkrótce jednak jest przenoszona na coraz niższe
stanowiska. Nie zraża to jednak głównej bohaterki i postanawia za wszelka cenę
wytrzymać cały rok czyli długość swojego kontraktu z firmą Yumimoto. Amelie-san
jest degradowana a przy tym poniżana i szykanowana. Owszem, nie za bardzo sobie
radzi. Na dodatek, jako Europejka jest dla swoich mocodawców niczym.
Dla przeciętnego
europejczyka takie traktowanie nie mieści się w głowie (mało tego – my zawsze
jesteśmy mądrzejsi od szefa itd. – ale to taka mała dygresja). Dlaczego Amelie
znosi te wszystkie upokorzenia nie jestem w stanie zrozumieć. Nie przekonuje
mnie nawet chęć wnikliwego poznania przez bohaterkę japońskiej kultury,
umiłowanie dla tego kraju itp. Z drugiej jednak strony – uważam, że odrobina
„Japonii” przydała by się w niektórych naszych miejscach pracy.
Podsumowując: nie rozumiem ale podoba mi bardzo i nie mogę oprzeć się przed sięgnięciem po kolejną
pozycję autorki. I tak jest za każdym razem – jakiś fenomen czy cuś? :-)