Czytam sobie książki

sobota, 27 sierpnia 2011

Świadectwo prawdy – Jodie Picoult


Na farmie amiszów znaleziono martwego noworodka. Podejrzenie pada na osiemnastoletnią Katie. Wkrótce podejrzenia zamieniają się w pewność. Lekarz stwierdza, że dziewczyna na 100% jest w połogu czyli urodziła dziecko. Nikt nie zauważył, że była w ciąży a Katie uparcie zaprzecza że rodziła a nawet że uprawiała kiedykolwiek seks. Dziewczyna jest oddaną amiszką więc jak to możliwe żeby kłamała? Dowody są jednak niepodważalne więc Katie zostaje oskarżona o zabójstwo  własnego dziecka. Na szczęście obrony podejmuje się Ellie, która wspaniałomyślnie zgadza się na przeprowadzenie na farmę amiszów – w przeciwnym razie Katie do czasu rozprawy musiałaby przebywać w więzieniu. Dziewczyna na razie może wrócić do domu ale tylko pod nadzorem swojej pani adwokat.
Ellie nie chce wiedzieć czy Katie kłamie, jest profesjonalistką i postanawia za wszelką cenę nie dopuścić żeby amiszka trafiła do więzienia. Z czasem poznają się lepiej, ich światy wzajemnie się przenikają i gdy Ellie już zaczyna dawać wiarę wersji dziewczyny, zaczynają wychodzić na jaw kolejne tajemnice Katie…
Napiszę tylko tyle (tytułem zachęty): finał był dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Po raz drugi nie zawiodłam się na historii spisanej przez Panią Picoult. Porusza trudne tematy i chwała jej za to. Zdecydowanie sięgnę po koleją pozycję tej autorki.

czwartek, 25 sierpnia 2011

Na końcu tęczy - Cecelia Ahern

Trzymająca w napięciu opowieść kilkudziesięcioletniej przyjaźni męsko-damskiej. Alex i Rossie przyjaźnią się od najmłodszych lat. Są niczym brat i siostra. Snują własne plany na przyszłość, jednak zawsze w nich jest miejsce dla tego drugiego. Lata biegną i gdy oboje dostają się do upragnionych szkół, okazuje się że jednak Rossie będzie musiała zostać w rodzinnym mieście i zrezygnować z kształcenia. Alex zaczyna robić karierę. Tymczasem Rossie ma głowę zajętą zupełnie czymś innym. Jednak mimo wszystko, nadal się przyjaźnią. Nie zmienia tego nawet fakt, że Alex ma narzeczoną a wkrótce żonę i dziecko.  Rossie też kocha kogoś i wychodzi za niego za mąż. Oczywiste jest, że ich połówkom nie podoba się zażyłość Rossie i Alexa...
Bardzo oryginalna konstrukcja - mamy tu tylko wymianę e-maili, rozmowy na komunikatorze lub wymianę kart pocztowych. Byłam pewna, ze to nie może się udać i dlatego omijałam książkę wielkim łukiem. A jednak! To niesamowite ale mimo braku tradycyjnej narracji i opisów udało się w 100% bardzo bogato przedstawić życie głównych bohaterów a także ich bliskich. To pierwsza książka Pani Ahern, która spodobała mi się totalnie. Nie mogłam się oderwać a gdy zostawało coraz mniej kartek było mi aż żal, że zbliżam się do końca historii. Chociaż z drugiej strony, jeszcze kilka zwrotów akcji i wykończyłabym się nerwowo. Polecam gorąco.

niedziela, 21 sierpnia 2011

Pieskie życie mojego kota – Karolina Macios

Pewnego dnia Ada dowiaduje się, że będzie musiała gościć u siebie koszmarną ciotkę swojego hiszpańskiego narzeczonego Jose. Cioteczka staje w drzwiach i …. brakuje jej tylko wiadra. Porozumiewa się za pomocą żółtych karteczek przyklejanych wszędzie: „kawa”, „telewizor” itp. Nie dziwi więc, że delikatnie mówiąc nie budzi sympatii. Na dodatek Jose z hiszpańskiego kochanka zaczyna zamieniać się w Bundiego na kanapie. A gdy Ada znajduje na portalu randkowym jego ogłoszenie to już jest szczyt wszystkiego! Chociaż nie. Szczytem jest przyprowadzenie przez ciotkę do domu psa. Do domu gdzie do tej pory królował postrach okolicy – kot o wdzięcznym imieniu Kastrat.
Przyznaję, że książeczkę kupiłam ze względu na tytuł i okładkę. Okazało się, że to już kolejna opowieść o Adzie. Pierwszą była „Wszyscy mężczyźni mojego kota”. W niczym to jednak nie przeszkadza i śmiało można sięgnąć od razu po „Pieskie życie…”. Książeczka bardzo schematyczna: przebojowa główna bohaterka z ciętym językiem, przyjaciółka lesbijka, szalony zwierzak, urocza mamusia, siostra, sztywny dzielnicowy i sąsiadka w wałkach. Jednym słowem – komedia omyłek. Uf, trochę dużo tego. Jak na mój gust – za dużo. Na początku książka lekko mnie zmęczyła. Już po kilku stronach odłożyłam ją. Przeszkadzało mi zbyt szybkie tempo i dowcip w każdym niemal zdaniu. Potem przyzwyczaiłam się i nawet mi się podobało.
Polecam wielbicielom tematu. Sympatyczna historia na  jedno popołudnie.

sobota, 20 sierpnia 2011

I nie było już nikogo – Agata Christie

Klasyka kryminału. Pozycja do tej pory znana jako „Dziesięciu Małych Murzynków” lub "Dziesięciu Murzynków". Ponoć najlepsza książka Agathy Christie. Pani Christie ponownie trzyma nas w napięciu do ostatniego akapitu. Dosłownie. I klasycznie już - każdy jest podejrzany.
Ośmioro nieznających się wcześniej osób trafia, za sprawą tajemniczych zaproszeń, na prywatną wyspę. Większość z nich jest przekonana, że zaproszenia do spędzenia miłego weekendu, wysłały im znane bliżej lub dalej osoby z przeszłości. I tak na wyspę trafia m.in. młoda nauczycielka, bogobojna stara panna, lekarz, sędzia, detektyw, generał. Cała gama osobowości. Po dopłynięciu łódką na miejsce okazuje się jednak, że gospodarz przybędzie nazajutrz a na gości czeka nowo zatrudniona służba a dokładniej dwie osoby (małżeństwo). Już podczas pierwszej kolacji pada pierwszy trup. Przy drugim, całe towarzystwo zaczyna zdawać sobie sprawę, że to chyba jednak nie przypadek i że są w pułapce. Nie ma łodzi, do stałego lądu daleko a na morzu rozszalał się sztorm. Na domiar złego, za sprawą wierszyka zawieszonego w każdym pokoju, wiedzą już, że będą ginąć po kolei.
Stop Cape! Dalsze pisanie absolutnie zabronione! A teraz drodzy czytelnicy kombinujcie – kto ich morduje? Ja oczywiście nie zgadłam ale pokażcie mi takiego, który zgadł. I tak nie uwierzę :)
Po prostu rewelacja!

czwartek, 18 sierpnia 2011

Siostra - Rosamund Lupton


Pewnego dnia, mieszkająca w USA, Beatrice odbiera telefon od swojej matki - zaginęła jej ciężarna siostra Tess. Beatrice natychmiast zjawia się w Londynie. Niestety po kilku dniach ciało Tess z poderżniętymi żyłami zostaje przypadkowo odnalezione w opuszczonej publicznej toalecie w środku miejskiego parku. W trakcie śledztwa okazuje się, że Tess już urodziła i że cierpiała na depresję, paranoję (i Bóg raczy wiedzieć na co jeszcze). Śledztwo szybko zostaje zamknięte - wszystko wskazuje na to, że Tess popełniła samobójstwo bo nie mogła pogodzić się ze śmiercią nowonarodzonego dziecka. Beatrice jednak w to nie wierzy. Była bardzo zżyta z siostrą i jest przekonana, że Tess nigdy nie odebrałaby sobie życia. Policja nie chce już z nią rozmawiać. Bee Postanawia zamieszkać w mieszkaniu Tess i sama dojść prawdy. Ból po starcie siostry podsycają wyrzuty sumienia, ponieważ Beatrice w ostatnich dniach nie miała dla siostry czasu. Z każdym dniem odkrywa nowe fakty z życia Tess, o których nie wiedziała.
Nie ma tu lejącej się krwi ani ścielących się trupów na każdym rogu. Mamy za to przez całą opowieść monolog Beatrice skierowany do Tess (Beatrice relacjonuje nieżyjącej siostrze każdy krok swojego dochodzenia). Ciekawa konstrukcja na początku bardzo mi się spodobała, niepotrzebnie jednak nastawiłam się na thriller pełen zwrotów akcji itp. (w ten właśnie sposób książka była reklamowana!). Dla mnie historia była przewidywalna a to wystarczyło, żebym poczuła rozczarowanie lekturą. Zadaję sobie pytanie „czy polecić innym?” i jestem rozdarta... Po zastanowieniu odpowiem tak: mogłabym żyć bez przeczytania tej pozycji ale będę śledziła inne opinie bo sama jestem ciekawa odbioru tej historii. A więc czytajcie! :)

wtorek, 16 sierpnia 2011

Dżozef - Jakub Małecki

Nie wiem czemu tak uparłam się na tę książkę. Jak ją w końcu dorwałam to już nawet nie pamiętałam o czym miała być. Ten kozioł z okładki chyba bardzo mnie intrygował (a swoją drogą genialna okładka).
Blokers imieniem Grzegorz trafia do szpitala ze złamanym nosem (napisałabym dresiarz ale Grzegorz już na pierwszych stronach skarży się na stereotypy w ocenianiu ludzi). Tak więc: blokersowi Grześkowi zajumali telefon a przy okazji dostał z bańki i złamał kinola. W szpitalu okazało się, że potrzebna będzie jednak operacja i w ten sposób Grzesiu trafia na salę do Kurza, Marudy i Czwartego (Pana Stasia). Maruda wkrótce opuszcza szpital i panowie zostają we trzech. Nieco dziwny Czwarty zaczyna gorączkować i majaczyć. Po jakimś czasie Grzesiu i Kurz wciągają się w te opowieści. Mało tego. Są coraz bardziej pewni, że Czwarty opowiada im w gorączce tak na prawdę straszną historię swojego życia. Na domiar złego w tym samym czasie w szpitalu zaczynają dziać się przerażające rzeczy. Wkrótce nasi bohaterowie zostają sami i zdani są tylko na siebie....
A zaczęło się tak niewinnie: śmiałam się na początku i myślałam, że będzie tak do końca. Nie było. Potem było ciasno, duszno - jakby mnie ktoś za gardło ściskał. W głowie mam mętlik - tyle chciałabym o niej napisać. Od kilku dni chodzę i myślę o tej historii. Dawno nie czytałam książki, która trzymałaby mnie tyle po zakończeniu czytania. Panu Małeckiemu zazdroszczę talentu. Przekazał coś bardzo istotnego w taki prosty i jednocześnie niesamowity sposób. Gratulacje.

sobota, 13 sierpnia 2011

Przewodnik Prawdziwych Tropicieli. Lato – Adam Wajrak

Kupiłam i bardzo żałuję, że przeczytałam dopiero po urlopie. Po „Kunie za kaloryferem” wiedziałam, ze każda kolejna książka Pana Wajraka będzie moja.
Jak sam tytuł wskazuje lektura dla tropicieli przyrody. Co zrobić żeby zobaczyć np. chomika europejskiego? Wystarczy wybrać się w okolice lublina, uzbroić w cierpliwość i … voila! Wiemy już jak wyglądają norki, jak się zachowywać, co położyć przy norce. Chomik jest nasz! Oczywiście tylko i wyłącznie w celu zrobienia pamiątkowego zdjęcia. Chcemy węża? Nic prostszego – jedziemy np. w Bieszczady (co mogę akurat osobiście potwierdzić).
Będziemy też wiedzieli jak ubrać się na wędrówki i co ze sobą zabrać. Będzie też o świstakach, kunach, fokach, mewach i o wielu wielu innych fajnych zwierzakach, które możemy zobaczyć. Wystarczy tylko wiedzieć gdzie, kiedy i o której. Z tą książką naprawdę wierzę, że może to się udać.
Lektura przesympatyczna a rysunki autorstwa Pana Michała Skakuja rozbrajające. Książka dla starych i dla młodych. Pewnie z naciskiem „dla młodych” ale co tam – ja jestem zachwycona i już ostrzę ząbki na kolejne części (jesień, zima, wiosna).

czwartek, 11 sierpnia 2011

Będziesz tam? - Guillaume Musso

Na jednym z blogów zobaczyłam zachwyty nad autorem. Postanowiłam zaryzykować i kupić coś w ciemno. Z okładki wyczytałam, ze będzie o cofaniu się w czasie. Super temat. Temat rzeka. Ileż to można na takim pomyśle stworzyć historii? Nieskończoną ilość. No nic na to nie poradzę - lubię ten motyw. Bałam się tylko, żeby autor go nie zmarnował. Nie zmarnował i chwała mu za to.
60-letni Elliot jest uznanym chirurgiem. Ma raka płuc i żyje ze świadomością, że zostało mu kilka miesięcy życia. Los sprawia, że dostaje szansę spełnienia jednego marzenia. Elliot decyduje, że chce jeszcze raz zobaczyć miłość swojego życia - Ilenę. Cofa się w czasie o 30 lat i spotyka się z młodszym samym sobą.
Zbrodnią byłoby, gdybym teraz napisała co z tego wyniknie. Główny bohater stanie przed dylematem czy zmienić swój los a co za tym idzie los wszystkich swoich bliskich?
Fabuła zakręcona jak chińskie osiem. Na każdej stronie coś się dzieje. Do połowy książki było w miarę spokojnie i przewidywalnie (tak myślałam). I nagle zaczęły się takie zwroty akcji, że wprost nie mogłam się oderwać. Podniosłam się dopiero jak skończyłam. Po drodze było trochę refleksyjnie i trochę smutno ale czytało się jak dobry thriller. Postanowiłam więc rzucić się na wszystko co wyszło spod pióra tego autora. A gdyby jeszcze ktoś nakręcił film...... marzy mi się :-)

ps. okładka beznadziejna! Zupełnie nie oddaje charakteru, treści itd. Powiedziałabym, że wręcz wprowadza w błąd (okładka wygląda jak książka o kolejnej 30-letniej singielce na Manhattanie). brrr...

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Sprawiedliwość owiec – Leonie Swann

Po książkę sięgnęłam ponieważ radio (a konkretnie pr III) nadawało swego czasu słuchowisko na podstawie tego opowiadania a to było dla mnie wystarczającą rekomendacją. Jak głosi napis pod tytułem jest to filozoficzna powieść kryminalna.
Pewnego dnia owce znajdują na polanie swojego pasterza. Jednak coś z nim jest nie tak. Leży. Nie rusza się.
„- Jeszcze wczoraj był zdrowy – powiedziała Matylda, nerwowo strzygąc uszami. 
- To nie ma nic do rzeczy – zauważył Sir Ritchfield, najstarszy tryk w stadzie – Nie umarł na chorobę. Szpadel to nie choroba.”

Tak zaczyna się książka i zaczyna się śledztwo owiec. Jednym z głównych podejrzanych jest… Bóg. Wszystkie nasze owce mają imiona, swoje charaktery i charakterki. Śmiałam się ale też zatrzymywałam żeby pomyśleć. W pierwszym odruchu jest nam do śmiechu ale po chwili zdajemy sobie sprawę ile mądrości jest w stwierdzeniach i postrzeganiu świata przez naszych małych bohaterów. Kryminał może i mnie nie wciągnął, za to opowieść filozoficzna bardzo. Dla mnie tak książka to rewelacja i z pewnością sięgnę po następną część (Triumf owiec).

czwartek, 4 sierpnia 2011

Rosemary znaczy pamięć – Agata Christie


Stęskniłam się i kupiłam od razu 3 Agathy. Coś dla miłośników klasycznego kryminału czyli wszyscy są podejrzani a my zmieniamy co chwila zdanie co do tego kto zabił.

Rok po śmierci Rosemary jej kochający mąż George wydaje przyjęcie, na które zaprasza dokładnie tych samych gości, w obecności których jego piękna żona popełniła samobójstwo. George już wie, że Rosemary wcale nie targnęła się na swoje życie lecz została otruta cyjankiem podanym do kieliszka z winem podczas ubiegłorocznego przyjęcia. Kto zabił? Ruth Lessing – zakochana w Georgu jego sekretarka? Stephen Farraday – kochanek atrakcyjnej Rosmary? A może jego zazdrosna żona – Alexandra? Mamy też młodszą siostrę – Ruth – która nic nie odziedziczyła po rodzicach w przeciwieństwie do Rosemary. Motyw oczywiście bardzo dobry. A może to Anthony Browne, który wcale tak się nie nazywa i na dodatek groził wcześniej denatce.

Klasyka gatunku. Bawiłam się świetnie (i oczywiście nie zgadłam kto podłożył cyjanek). Ach ta Agatha!

PS. Zagadką jest dla mnie również spolszczenie imienia autorki przez wydawnictwo (?)

środa, 3 sierpnia 2011

Złodziejka książek - Markus Zusak

Nie wiem od czego zacząć. Zacznę tak: książkę wypożyczyłam z biblioteki i po przeczytaniu kilkunastu pierwszych stron oddałam ją..... wiedziałam już, że chcę mieć własny egzemplarz. Już sam pomysł, żeby narratorem była śmierć jest dość oryginalny a do tego dochodzi jeszcze ładny styl pisania i piękne postaci.
Akcja powieści dzieje się w faszystowskich Niemczech w Molching pod Monachium w czasie II wojny światowej. Naszą główną bohaterkę Liesel Memimnger poznajemy gdy ma 10 lat i zostaje przygarnięta przez Hansa i Rosę Hubermannów. Jej przybrana matka na pierwszy rzut oka jest osobą zimną i gburowatą, natomiast ojciec jest pierwszą osobą w nowym miejscu z którą Liesel od razu się zaprzyjaźnia. Rozumieją się i mogą na sobie polegać. Wkrótce dziewczynka poznaje swojego rówieśnika Rudiego. To on staje się kumplem na dobre i na złe. Razem przeżywają wiele dramatycznych sytuacji. Nasza Liesel jest tytułową złodziejką książek. Uwielbia czytać i uwielbia książki, dlatego razem z Rudim postanawia, że będzie kradła książki. W tym samym czasie w piwnicy swojego nowego domu cała rodzina ukrywa Maksa Vandenburga, Żyda.
Na tle przemarszów przez miasto Żydów do obozu koncentracyjnego, holokaustu, nazizmu, faszystowskiej propagandy poznajemy historie kilku przyjaźni. To wzruszająca opowieść o przyjaźni, o oddaniu i uczciwości w tych tragicznych czasach, opowiadana przez Pana Śmierć. Bardzo, bardzo mi się podobało.

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Coś pożyczonego – Emily Giffin


Mamy troje bohaterów. Trzydziestolatkowie w wielkim mieście. Rachel, jej przyjaciółka od najmłodszych lat Darcy i narzeczony Darcy – Dex. Przyjaźń Rachel i Darcy od zawsze wyglądała tak, że ta druga była ładniejsza, fajniejsza, bardziej popularna i trochę wykorzystywała Rachel. Myślę, że każdy z nas miał do czynienia z takimi relacjami, jeśli nie osobiście to i tak wie o co chodzi.

I pewnego dnia na hucznej imprezie z okazji trzydziestych urodzin Darcy, jej przyjaciółka Rachel (nasza główna bohaterka) budzi się u boku… Dexa. Nie dość tego – wkrótce zdaje sobie sprawę, że na domiar złego zakochała się w Dexie. Tymczasem Dex i Darcy planują ślub. No i mamy dylematy Rachel: być lojalną wobec przyjaciółki czy iść za głosem serca.

Postaci są tak zbudowane, że czytelnik od pierwszych stron lubi Rachel, natomiast Darcy to ta „której się należało”. Ja na (nie)szczęście jestem odporna na takie sugestie. Cała ta historia mnie niesamowicie denerwowała a to co myślę o głównej bohaterce nie nadaje się do publikacji. Dobrnęłam do końca, tylko po to, żeby przekonać się czy mam rację. Niektórzy piszą, że nic nie jest czarno-białe. Otóż dla mnie w niektórych kwestiach jest.

I jeszcze ten nieszczęsny biedny Dex – niemogący się zdecydować.

Na półce leżą jeszcze dwie książki autorki ale chyba podaruję je sobie.